13 maja 2015

Przyszedł trzynasty maj, czyli zawodowo zostań trupem

To co myślę jak mówią do mnie zdasz? :> Linkacz
Witam was w ten szczególny czas, kiedy Jezus zmartwychwstaje! Czekaj... Stop! To nie jest blog chrześcijański pajacu!

Wybaczcie mi. Ostatnio cierpię na skłonności do głupkowatych żartów. Szczęśliwie obeszło się bez seksualnych podtekstów, bo jeszcze ktoś mógłby się obrazić.... W sumie przyczyną do zabawiania się sucharami sprawiła literatura Andrzeja Sapkowskiego. To był zdecydowanie miły powrót i tęskno mi było do tego typu opowiadań. Ostatnio nękano mnie serią Pieśni Lodu i Ognia, więc postanowiłam spełnić zachciankę uroczej Oli i wypożyczyłam pierwszy tom Gra o Tron. 

Dwa akapity powyżej pisałam w marcu. Przyczyną do porzucenia pisania posta był spokój jaki zapanował w kwietniu. Dosyć proste i niemęczące zajęcia, które przeplatały się z praktykami na oddziale Pediatrii. Wena i motywacja poznikały i stany nerwicy oraz depresji czmychnęły w cień. Czymże by była, gdyby nie powróciły w swoim blasku, dodatkowo sytuując się na najwspanialszy moment. Historia lubi się powtarzać, ale nigdy nie dwa razy tak samo.

Według zaserwowanych mi informacji oznajmiono, że zawisła serdecznie nade mną gilotyna. W skrócie nadal męczę z pielęgniarstwem pediatrycznym w Bytomiu. Naprawdę zadziwia mnie fakt braku czepialstwa na praktykach. Co prawda najidealniejszym studentką nie jestem, wręcz przypominam typa spod ciemnej gwiazdy. Jednak doszłam do tego momentu, trochę fuksem, trochę przez własne starania i wszystko może zostać zaprzepaszczone, ale nie tylko przeze mnie. Brak wcześniejszych instrukcji jak rozwiązać utrapienie w jakim się znalazłam, przywiódł mnie do tego punkty, gdzie brak czasu i możliwości. Kwestia mojej grzesznej postawy też nie wydaję się sporna i dalej uświadamia mnie, że błędem był ten kierunek. 
Chciałam rozsądku, bez serca. Zawsze bawiło mnie argument "do pracy z sercem". Pielęgniarstwo wpisuję się w tą regułę, ale zawsze plątało się koło mojej głowy unikniecie tego. Psotliwy los chyba sugeruje inaczej. To też nie jest tak, że mam zamiary do olewać swoją pracę. W moim założeniu miało wyglądać to mniej, więcej tak, iż daje z siebie wszystko, jednak emocje pozostawiam na boku. Może to brzmi jakby miał to wykonywać cyborg, aczkolwiek zakładałam za najsłuszniejszy sposób na życie. Sprawa się zasadniczo rypła przez brak mojego doświadczenia i przerażenia, chodź też luka jaką jest empatia, która nie wpisuję się w mój charakter.
Niby się uczymy na praw życia, tylko czy przypadkiem nie zaczęłam uciekać, kiedy przebyła lekcja w scenariuszu? Nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie, chociaż czuje się winna. Jedno co mogę powiedzieć bez cienia wątpliwości, to smutny fakt, że naprawdę potrzebuje spokoju i nie znoszę zaglądanie mi przez ramię. Szczególnie, kiedy miałam okazję porównać zajęcia z praktykami. W szpitalach często studenta wykorzystuje się jako darmową siłę roboczą, co ma zalety i plusy. Na oddziale spokojnie zaczynałam dzień według postawionych mi reguł. Miałam świadomość konsekwencji, jeśli coś po prostu spierdolę, że tak się wulgarnie wyrażę. Tymczasem na zajęciach wszystko się zmienia. Czujna obserwacja moich ruchów powoduje u mnie niepokój, coś na kształt splątania i ciągłe pomyłki. Jakby dwie osoby wykonywały tą samo czynność, ale tymi samymi rękoma. Z takiej pozycji jest mi po prostu ciężko i wzbudza to we mnie zwiększone obawy czy dziecku nie stanie się krzywda. No cóż...

Zobaczymy jak jutro mi pójdzie w Bytomiu, chociaż cienko to widzę...

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia