Jak w ogóle zaczęłam oglądać japońskie "bajki"? Zachęcił mnie do tego kumpel, czego nie żałuje, a on może trochę z powodu w jaką tematykę się zagłębiam. Dodam, że należę do ludzi wybrednych, więc moją pierwszą serie się nieźle naszukałam (Clannad). Jak będziecie dalej czytać to trochę możecie mieć wrażenie czytania Wikipedii, ale nie mam pewności czy czytelnik jest obeznany z gatunkiem. Więc...
Wracając do tematu. Czym jest Yaoi? Są to historie miłosne o dwóch facetach w roli głównej. Gatunek obejmuje więź psychiczną, jak i fizyczną. Istnieje pochodna czyli Shounen-ai, która dotyczy więzi psychicznej, ewentualnie są pocałunki i aluzje do seksu. Fanki często generalizują sprawę rzucają Yaoi tam gdzie tylko jest Shounen-ai, albo co gorsza nie ma nic takiego. Nie rozumiem jak one to widzą.
Partnerzy dzielą się na schematycznie a seme, uke i seke.
Seme - jest dominujący, męski. W łóżku to on przewodzi. Jest przedstawiany jako wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, wąskie oczy, krótkie włosy i mocniej zaznaczone rysy ciała. Dosyć często zdarza się, że jest bogaty. Czasem ma charakter typowego drania.
Uke - jest bierny i zniewieściały. Swoją orientacje z reguły odkrywa po pierwszym stosunku z seme. Z wyglądu przypomina dziewczynę, ma dłuższe włosy i dosyć szeroko rysowane oczy. Ma również wąską budowę ciała w porównaniu do partnera. Z charakteru też jest dziewczęcy: płaczliwy,wrażliwy, delikatny.
Seke - to mieszanka seme i uke. Gdy spotka pierwszego przyjmuje role uke, ale stara się nie całkowicie przyporządkować się swojej funkcji i z reguły mu to wychodzi. W przypadku drugiego seke staje się seme, ale dąży do tego aby uke miał swój głos i potrafił przejąc inicjatywę. Z miernym skutkiem.
Oczywiście jakby ciągle jechać tym samym schematem, to niektórzy, tacy jak ja, znudzili by się na śmierć.
Wyjaśniłam wam troszkę jak się sprawa ma, więc teraz przejdźmy do przykładów Yaoi jak i Shounen-ai.
UWAGA: Oprócz fabuły pojawią się spoilery. Jeśli wolisz pozostać w niewiedzy, to nie czytaj dalej!

Gravitation - opowiada o początkującym piosenkarzu, Shindo Shuchi i o autorze harlekinów Yukim Eiri. Shuchi to typowy uke - płaczliwy, nazbyt uczuciowy i ma różowe włosy. Yuki - chłodny w obejściu, ma konflikty z rodziną. Jak to się w ogóle stało, że się spotkali? Shuchi wracał późną porą przez przejście nad autostradą, czy coś w tym rodzaju. Akurat zbliżał się czas występu jego zespołu, Bad Luck, którego jest liderem. Niestety ma problemy z ukończeniem tekstu nowej piosenki. Nasz bohater czuje sie samotny. Wcześniej Hiro (w mandze siostra) doradził mu aby znalazł dziewczyną. I gdy tak sobie rozmyśla nagle jego nieukończony tekst porywa wiatr pod stopy nieznanego jegomościa o blond włosach. Podnosi świstek, zapala papierosa i stwierdza, że różowowłosy nie ma za grosz talentu. Po tym incydencie Shuchi chce za wszelką cenę znaleźć tego, który uraził jego dumę. Wtedy nieświadomie się w nim zakochuje. I tak oto rozpoczyna się 13 odc. szalonej przygody z romansem w tle.
To było moje drugie anime i od razu podbiło moją duszę, że tak rzeknę.
Shuchi za wszelką cenę chce zatrzymać Yukiego przy sobie. Yuki początkowo chce wyrzucić Shuhiego za swej pamięci. Dodatkowo zimny blondyn ma mroczną przeszłość. Gdy nasz uke się dowiaduje co to za występek, jest w szoku, ale po chwili stwierdza, że nie ma to znaczenia, bo tak kocha Yukiego bez względu na wszystko. Shuchi jest momentami wkurzający, chodź by te przebieranki za pieska, jednak lodowatość Yukiego to nadrabia. Ogólnie ci dwaj różnią się od siebie jak ogień i woda, ale grawitacja powoduje wzajemne przyciąganie.
Co do reszty postaci też są genialni. Przykładowo menadżerowie - jeden płaczliwy, drugi szantażysta za pomocą broni. Hiro i wiele innych postaci dodaje smaczku tej produkcji.
Od strony technicznej to podobają mi się oczy i muzyka też, nawet pastelowe kolory, chociaż wolałabym bardziej realistyczne.
Gatunki: Shounen-ai,Muzyczne, Romans, Komedia (na podstawie mangi)
Yami no Matusei: Ostatni synowie ciemności - czy chcesz wiedzieć co dzieje z ludzkimi duszami po śmierci? Jeśli tak, YnM możesz oglądnąć bez problemu. Jest to 13 odc. o Shiningami (Bóg Śmierci) i ich pracy. Na początku każdego odcinka mamy wyjaśnione jak działa organizacja. Cała seria składa się z 4 epizodów. No tak główny bohater, Tsuzuki Asato, właśnie wybrał się po swoje ukochane słodycze. Tak proszę państwa spotkaliśmy faceta, który ma hopla na punkcie słodkości. Przez nie spóźnił się na spotkanie na którym jest mowa o niedawnych morderstwach w Nagasaki (teren tego bruneta co jest na zdjęciu). Tsuzuki ma tam spotkać nowego partnera. Gdy dociera na miejsce w pewnym momencie ktoś krzyczy. Bohater zderza się z jakąś kobietą, która pośpiesznie biegnie dalej. Tsuzuki widzi plamę na swojej koszuli. Początkowo myśli, że to szminka lecz po chwili widzi trupa z dwoma kutymi ranami na aorcie. Natychmiastowo rusza w pogoń za białowłosą. Wchodzi do kościoła i spotyka... No właśnie, nawet nie ma pojęcia, że w tym momencie wpadł w takie bagno, że sobie tego nie wyobraża. Ale co widzi? Pierwsze plecy jakiegoś jegomościa w białym płaszczu. Rezolutny, jak zawsze, Tsuzuki pyta osobnika o kobietę. Potem następuje dziwaczna cisza. Nieznajomy wstaje z klęczek, coś tam mówił o wstydzie czy zażenowanie (nie pamiętam co tam gadał). Po dziwacznej scence wzruszony Tsuzuki, pyta o kobietę ponownie. Facet w srebrzystych włosach odpowiada, jej nie widział. Nasz brązowowłosy panicz poszukuje dalej, gdy nagle ktoś mierzy mu w plecy pistoletem. Po krótkiej, jak dla mnie głupkowatej rozmowie, która raczej przypomina przekomarzanie się, Tsuzuki zapoznaje się ze swoim partnerem, Hisoka Kurosaki. Ku przerażeniu naszego bohatera Hisoka ma tylko szesnaście lat (dziesięć lat różnicy pomiędzy nimi). To streszczenie pierwszej połowy pierwszego odcinka (chyba).
Tsuzuki oprócz tego iż uwielbia jest bardzo leniwy. Może to wina słodyczy? Z Hisoką średnio się dogaduje raz dobrze a raz źle, ponoć ma mroczną przeszłość, chodź w ogóle nie ujawnia się to w jego charakterze czy zachowaniu. Chce chronić ludzkie życie.
Hisoka nie ma lepiej, został zamordowany przez jegomościa w białym płaszczu i również przez niego został obdarzony klątwą czy czymś takim. Jest zdolny do wyczuwania emocji osób będącym przy nim, chodź jednej osoby nie jesteś w stanie rozgryźć, bo taki mrok panuje w jego duszy.
Co do jegomościa w białym płaszczu to Muraki Kazutaka. Doktorek o anielskim wyglądzie z charakterem gorszym od diabła. Został przez kogoś zraniony jako dziecko i by się zemścić potrzebuje do tego Tsuzukiego, którego ponoć kocha.
Co do relacji to każdy różnie ocenia. Niektórzy sądzą, że tam każdy z każdym, chociaż to tylko aluzje. Inni uważają, że między innymi mężczyznami niż Muraki, Tsuzuki się tylko przyjaźni.
Również nie zbyt wiadomo kto jaką role przyjmuje, ale dosyć często nasz bohater o ametystowych oczętach jest uważany za uke. Niezbyt podzielam to zdanie. Osobiście wydaje mi się, że to bardziej seke. Relacjach z doktorkiem jest ewidentnie uke, ale gdyby insynuować coś z Hisoką to raczej seme, gdyż szesnastolatek, moim zdaniem pozornie jest spokojny i opanowany.
Od technicznej strony powiem tyle - genialne. Podoba mi się wszystko. Kreska, kolory i przede wszystkim muzyka. Jest nastrojowa, no może oprócz endingu (piosenka na koniec), ale za to opening (piosenka na rozpoczęcie) jest genialny.
YnM to było moje 3 anime w życiu. Zaplotłam się w fabułę bardzo. Budowa postaci jest wprost tak genialna, że moje płuca nie wyrabiają z tlenem.
Gatunki: Shounen-ai, Dramat, Horror, Komedia (na podstawie mangi).
Zmęczyłam się D ; i nie napisze wam dziś więcej. Arigatou za wysłuchanie.
NQ