6 grudnia 2015

Idą zmiany

Pada śnieg, pada śnieg, ale go już nie ma. xD Linkacz
Zima kroczy powoli w nasze serca, ale nie zamarza ich na kostki lodu. Rozgrzewa je niczym żywy płomień. To czas, kiedy trzeba uporządkować pokój, dom i siebie. Znaczy tak powinno być. Przez długi czas ignorowałam takie pojęcie tego okresu. Zapadłam w sen zimowy i dopiero teraz się obudziłam. Przyczyny nie są jakieś zaskakujące. Znów stoję pod ścianą i wiem, że trzeba coś zadecydować, a nie trwać w pustce. W końcu życie jedno jest. I tak nadal nim gardzę. 

Pomijając śmieszkowanie to postanowiłam porzucić kierunek, na którym obecnie studiuje. Powodów jest kilka i o różnej wadze. Mniejsze czy większe, jednak fakt, że nie mam zdolności emocjonalnej aby pracować w tym zawodzie. Jestem zbyt znerwicowana. Tak po prostu. Poza tym nie sądzę, aby polskie szpitale zmieniły się, nadal będzie nędznie, tak jak jest. Szczerze mówiąc już widać to po moim roku. Na poziomie studiowania rozpoczyna się wyścig szczurów. Nie wyślą na grupę facebookową prezentacji, bo przecież sami kisili się na wykładach, od to takie wielkie poświęcenie. Ok, coś niby jest w tej argumentacji tyle, że większość tych spotkań jest po prostu bez sensu i przedstawiana tak samo jak to było w szkołach. Siedzisz w ławce i przepisujesz dyktowany tekst z podręcznika, który możesz w każdej chwili otworzyć w domu i zapoznać się z tą samą treścią. Wykładowcy dają prezentacje z własnej woli, więc z jakiej racji jest to komukolwiek blokowane? Bywa jeszcze gorzej. Wyobraźcie sobie takową sytuacje, że referent i zarówno kierownik zakładu w jednej osobie, przebywa w korku. Jako, że jest lekarzem ratuje życie. Grupa oczekująca na wykład, stoi już z trzydzieści minut, jednak po chwili przybiega zziajana sekretarka informując, iż profesor pojawi się za piętnaście minut podając przyczynę. To co się dzieje, potem przechodzi moje pojęcie egzystowania, ale nie wyprzedzając faktów. Starosta oznajmia, że napisali listę obecności i nie mają zamiaru czekać, ani chwili dłużej. Tu dochodzi do podziału grupy na dwa obozy. Jedna buntowniczo opuszcza korytarz, na którym przebywali, wypatrując wykładowcy, zaś ta druga czując obowiązek względem takiej informacji, zostaje. Tutaj historia, co o dziwo się nie kończy. Profesor przybywa w końcu i wykład się odbywa. Niby nic. Jakie zaskoczenie pojawia się na twarzach osób pracujących w zakładzie, że rzeczony mowa nie miała miejsca. Dziwnie trochę, co nie? Otóż starosta dał pismo do dziekanatu w formie skargi, że uczelnia robi sobie jaja i nie szanuje studentów, czy coś w tym guście. Pytacie o efekty? Teraz ten kierunek i rocznik ma obowiązkowe wykłady oraz przegwizdane z tym zakładem. U nas nie raz pojawiały się słuchy od asystentów o pisemkach, w których przedstawione były zażalenia pod względem zbyt krótkiego czasu zajęć... Studiuj sobie na takiej uczelni i z takimi ludźmi. 

Oprócz grzeszków, marudzenia i nie radzenia sobie, to nie potrafię w istocie rzeczy wyobrazić mojej osoby jako pielęgniarki. Nie mam problemu z wykonywaniem przeróżnych zabiegów związku z chorobą pacjenta, przykładowo z myciem ciała owego osobnika, ale szpital wiąże się ze spotykaniem ciągle nowych ludzi. Następuje wymiana twarzy, bo chorób to nie koniecznie. Myślę, że właśnie tego nie jestem w stanie przetrwać. Raczej jestem obserwatorem i skupiam się na jednej jednostce, poza tym nie mogę podołać ze stresem w sytuacjach, kiedy reakcja powinna być szybka. Wtedy najczęściej popełniam błędy. Jakbym absolutnie nie używała mózgu, pomijam fakt, że ojciec sugeruje jego brak w mojej czaszce.

Kolejną cegiełką zniechęcenia do studiów jest biurokracja. Wszędzie tylko chodzić oraz załatwiać papiery, a czasem pani sekretarce coś się nie podoba i znów trzeba wracać z powrotem, tracąc czas na podróże. Na śląsku nie jest to takie łatwe. Nie macie wszystkiego w jednym mieście. Musicie kursować pomiędzy centrum Katowic, Ligotą, Ochojcem, Bytomiem, Siemianowicami Śląskimi, Sosnowcem, Zabrzem i Bóg wie, gdzie jeszcze. Oczywiście pamiętając o składaniu dłoni w żarliwą modlitwę, aby nie zastać kilkugodzinnego korku. Tak codziennie toczy się byt studenta pielęgniarstwa na naszej uczelni. Podsumowując, marnowanie czasu.

Po tej tyradzie może najść kogoś pytanie, po co  w ogóle tam poszłam. Otóż to był mój największy błąd, bo nie wiem. Z powodu żenujących wyników matur z chemii i biologi, oba rozszerzenia, oraz obiekcji związanych z pozostawieniem mojego świętej pamięci szczura, wybrałam na ten nieszczęsny kierunek i tą uczelnie. Również obawy mieszkania w akademiku sprawiły,że nie podjęłam się oferty na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Zjadł mnie strach przed przyszłością. Niestety moja najbliższa rodzina nie okazała się wsparciem i szczególnie matka wypychała mnie na studia, aby poznać życie studenta i nie marnować czasu, bo testy mogę zrobić w trakcie. Myliła się. Moim pierwszym założeniem było poprawić te wyniki i udać się na wymarzoną, wtedy medycynę. Chciałam znaleźć jakąś dorywczą prace, oddawać "haracz" rodzicom za trzymanie mnie przez rok w domu. Jako, że pogubiłam się w tym wszystkim, rodzice bez problemu przepchali swój pomysł i tak o to skończyłam. Ktoś powie dziecinne myślenie, ale mój brat jakoś wiedzie swój żywot i mieszka w domu. Co prawda różnie to bywa, ale nie siedzi dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ja za to przyzwyczaiłam się do wygody i prowadzenia życia bez zobowiązań. Nic mnie nigdzie nie trzyma, oprócz poglądów. Obecna sytuacja sprowokowała mój umysł do analizy. Nie powiem, że chłodnej. Nieco emocje nadal mną targają, szczególnie ze względu na ojca. Obawiam się jego reakcji najbardziej. Nie tym, że mi nie wybaczy, straconymi pieniądzmi, ale marzeniem, aby ktokolwiek skończył w naszej rodzinie uczelnie wyższą. To głupie pragnienie. Studia niekoniecznie są potrzebne do zarabiania pieniędzy. Trzeba mieć pomysł na siebie, a ja go nie posiadałam. Dlatego chce wykorzystać czas świąteczny, by przemóc lenistwo, strach, jak również uśpienie i dać do zrozumienia sobie i innym, że nikt za mnie nie decyduje. Tak po prostu musi być. To trochę taka sztuczka, bo liczę na zmięknienie ojcowskiego serca. Cóż, pozostaje mi mieć nadzieje, że mnie nie zabije, tylko wzmocni. Tutaj też chce zwrócić honor czytelniczce, która zwróciła uwagę na spotkanie się z zakrętem życiowym i chyba to jest właśnie to. Ten czas.

Serdecznie zapraszam do dyskusji na temat studiów i ogólnie notki. Przypominam anonimkom, że sposób pisania komentarzy jest w poprzednim poście i wymaga maila do powiadomień. Poza tym zapomniałam zwrócić uwagi, że aby zostawić po sobie ślad należy przejść bezpośrednio do postu naciskając jego tytuł. Szablon i dodatki są uporządkowane. Jeśli macie jakieś obiekcje, to piszcie.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia