26 marca 2016

Bóg, którego nienawidzę

Linkacz

OSTRZEGAM! 

Post zawiera mocne słowa. Nie polecam osobą wierzącym. W sumie nikomu bym go nie poleciła.

W ogóle nie miało być o tym. Wcale. Jednak mój moher mieszkający dwa poziomy niżej, zirytował mnie tą samą śpiewką, powtarzaną od lat. Tezą bezdyskusyjną, bez argumentów. Coś co mnie wkurwia już dawno temu. BÓG JEST I TYLE.

Streszczając przebieg wydarzeń. Brat zażądał ode mnie współpracy z babcią, która mieszka na tym samym piętrze co on. Miałam udzielić pomocy w zakresie czytania przepisu i kontrolowania co dodaje, bo człowiek w sile wieku musi być najedzony, a ciasto w święta to konieczność. Poza tym mój brat ma żołądek bez dna... i nie tyje. 

Oczywiście. w tle leciało radio. Jedyne słuszne, jak na ponad osiemdziesiątkę przystało. No i droga krzyżowa uświetniała moją wizytę. Przyznaje, że miałam skwaszoną minę, jednak milczałam. Do czasu, ale przysięgam, to ona zaczęła. Jak zawsze zresztą. 

Nie podoba ci się co idzie radiu. Tak właśnie, irytuje mnie to, ale rządź sobie, przecież to twoje mieszkanie. Nie chce zaczynać tego tematu. Powinnaś zmądrzeć. Czy ty nie potrafisz uszanować mojego poglądu? Ja nie wpierdalam swojego ateizmu w twoją wiarę. Jesteś świnką. Ta jasne, a ty zapieprzałaś w niedziele do kiosku. I co? Ale chodziłam. Phi, tylko po to aby pokazać futro, które zeżarły ci mole. Jedynie co się liczy to pokazać się, co ma się w kościele. Ubranie i osoby towarzyszące. Wcale nie. Wcale tak, inaczej nie wypada wpierdalać swojej gęby między wódkę, a zakąskę. Bóg jest, a ty jesteś idiotką.

Tak to wygląda. Może nie do końca tak słowo w słowo. Jest więcej emocji, wiele prozaicznych zarzutów, ad persona i brak argumentów. Tak wygląda moja rozmowa z moherem na temat wiary chrześcijańskiej. Tak też traci się wiarę w ludzi w co wyznają. Często nie rozpoznają scen na witrażach czy malunkach. Chodzą do ogromnych, pysznych budynków, aby stracić około czterdzieści pięć minut czasu, na coś czego nie rozumieją. Bardzo często nawet nie znają Biblii. Ich rzekomo świętej księgi. To jest przerażające, obrzydliwe, irytujące i wzbudza gniew oraz pogardę dla takich ludzi. No, ale masami łatwiej się manipuluje. 

W notce Danse macabre wspomniałam o głównym czynniku, który zadecydował o tym, że pozostanę w kręgu ateistów, ale erupcja nastąpiła nieco wcześniej. W przeciwieństwie do znamienitej większości Biblie przeczytałam. Nie wiele z niej pamiętam. Wcale mnie nie przekonała, ale mniejsze o księgę. Problem nieodzowny jest w ludziach. Jako dziecko zadałam jedno proste pytanie. Dlaczego Bóg jest? Odpowiedź mojej matki była i uznaje ją jako rozbrajająca. A dlaczego miało by go nie być? Pytanie było dziecinne proste, w przeciwieństwie do odpowiedzi, która racjonalnie powinna mnie przekonać przy pozostaniu w wierze. Jednak ciągle było to samo. Wspomnianej już notce, wszystkiego doprawił wypadek. Bóg przestał być Bogiem. Jest kilka złych występków na moim życiorysie, czasami sama je prowokowałam testując Stwórce. Olał mnie, to ja jego też.

Nie lubię osób uważających się za ważniaków. A Wszechmogący zdecydowanie taki jest. Nie oczekuje cudów. Żadnego palącego krzaka, rozstąpienia morza. Moje minimum brzmiało przyjdź, powiedz, że jesteś i tyle. Bez zabaw w podchody. Nigdy to nie nastąpiło. Raczej nie ziści się w przyszłości.

Jednak jeśli poddaje myśl, że bytuje na sklepieniu niebieskim, to jest coś, co nie pasuje mi w obrazie Stwórcy. Coś obrzydliwego i brutalnego. Krew na jego boskich rękach. Nie tylko Jezusa, ale każdego kto nie wrócił z krucjat, czyniąc rzekome Słowo Boże, każdego zamordowane chrześcijańskie dziecko przez islamistów, o tej dziesiątce wiernych, zastrzelonych za wiarę. Wielu zrobiło mi się żal. Śmierć to smutna rzecz, ale w imię czego? Czy Bóg lubi ludzką krew? Czemu musiało tylu zginąć, by kleknąć ci na kolanach i pokłonić się? Mi to nie imponuje. Ja tym najszczerzej gardzę. To wzbudza we mnie wstręt do Wszechmogącego. Wyobrażam sobie osobę, która bawi się w teatrzyk kukiełkowy, pociąga za sznurki, a kiedy te zostają przerwane, uśmiecha się złośliwie. Za scenografie odpowiada hektolitry tryskające posoki, jak i tej zakrzepłej dawno temu.

Jeśli istnieje, za to go nienawidzę. Jeśli go spotkam, napluje mu w twarz. 

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia