26 sierpnia 2018

Nowy Początek




Prosto z mostu. W lipcu nic nie było, bo zdechł telefon co mnie zdekoncentrowało. Fakt, iż zakupiła używany z niedziałającym dotykiem spowodowało delikatny stan depresyjny, ale kryzys zażegnany. Mam już coś sprawnego.

W tym kończącym się miesiącu chce się odkuć, czyli 2 posty do końca tygodnia.
Czy mnie na to stać? Może.

Przechodząc do tytułu, zmiany się szykują, tak jak to zapowiedziałam na insta tv.
Otóż wracam na studia! Na jakie? Te same. Wchodzę po raz drugi do tej samej rzeki. Tyle, że gdzie indziej. W życiu bym nie wróciła na ten zakichany ŚUM. Wybieram się do ... Wrocławia.
Nigdy sama nie podróżowałam w tak odległe miejsca, tak to jest, kiedy siedzi się w piwnicy.  Miasto jest piękne, chociaż widzę par wad. Przede wszystkim drogie bilety na komunikacje i trochę burdel w centrum.

Jako, że niezbyt mądrze wyjechałam lekko po piątej, serio obawa przed spóźnieniem tak mnie zdewastowała, że na miejscu byłam po siódmej bez śniadania z papierami na uczelnie. N szczęście tak jak w Katowicach McDonald's był na dworcu. Po dłuższym posiedzeniu udałam się na miasto. Cóż pierwsze co odnalazłam to galeria Wroclavia, niezbyt to ambitne, ale te molochy są często gęsto takimi punktami orientacyjnymi. Na górnym Śląsku działało i tam też o dziwo. A wystrój bajka. Poza tym na plus siedzenia z kontaktami i wifi, czego w Katowickiej nie uraczycie.

Wcześniej wspomniałam o organizacyjnym burdelu. Cóż uczelnia nie znajduje się w centrum, związku z tym musiałam pojechać autobusem czy tramwajem i tutaj pojawił się problem, bo weszłam na podwójny przystanek autobusowy. Przynajmniej tak wynikało z opisu. Opis przystanków nie zgadzał mi się z rozpiską, podpytanie ludzi też nic nie dało. Usłyszałam hasło szpital, więc ruszyłam no i cóż okazało się, że pojechałam w przeciwną stronę. Dobrze, że szybko się zorientowałam. Trochę poczekałam sobie w tym nieznośnym upale. W końcu dotarłam, papiery złożyłam, trochę porozmawiałam z panią rekrutującą. Niestety pociąg powrotny miała kilka minut jak znalazłabym się w centrum, więc sobie odpuściłam. Myślałam o zobaczeniu słynnej Panoramy Racławickiej, ale nie spałam od trzeciej w nosy i spałam chyba z dwie godziny, stwierdziłam, że zjem "obiad" na dworcu i wrócę pociągiem o trzynastej. I dobrze zrobiłam, bo bym pewnie padła ze zmęczenia.

A tak poza tym, niestety z braku obycia z jazdą pociągami notorycznie mylę wagony i wychodzę na debila. Plus, że w przypadku pociągu mi się to nie zdarzyło.

Jesli chodzi o studia to moje nadzieje, to:
- będzie lepiej niż na ŚUMie
- uda mi się przepisać jakieś przedmioty, chociaż gówniane
- znaleźć robotę we Wrocławiu
- że kurwa przeżyje.

Studia pójdą w pizdu tylko w jednym przypadku... jak niedostane się do akademika, ale cholera ja mam ponad dwieście kilometrów dojazdu. No chyba, ze pismo nie dotrze, albo nie poprawnie uzupełnione, co mnie mentalnie zabije. Sprawdzałam to z cztery razy za nim wydrukowałam.

Cóż w zapasie dostałam się na UŚ na bibliotekarstwo, więc zawsze coś. 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia