14 lipca 2016

Moralność zdechła 'Come Back'

Kici? Linkacz
Pogoda jest bardzo paskudna, ale wyjątkowo typowa jak na lipiec. Jest parno i cholernie duszno. Co jakiś czas pobolewa mnie głowa od rozwalającego ozonu w atmosferze. Urok najbardziej burzowego miesiąca w kraju nad Wisłą. Życie jest po prostu chujowe. Nie polecam. Za to czytam dużo i szybko. No i mam instagrama, tyle, że podpiął się pod moje prywatne konto, a nie fanpage bloga < smuteczek>. A co do tematu... 

Spoglądając na Polskę jako rząd, a bardziej precyzując, administracje, już dawno zaliczono upadek jakiejkolwiek pojęcia etyki. Dziś aby cokolwiek załatwić trzeba powłóczyć się po różnorakich instytucjach i błagać, prosić, szantażować, byle by zyskać. Czy dziwie się temu procederowi? Nie. Bardziej mnie rozczarowuje brak ludzkich hamulców pośród prostych ludzi. 

Czasami mam wrażenie, że fakt posiadania większych problemów niż inni wynika z braku wykorzystywania lub przedobrzenia cwaniactwa. Jednak nie da się wykorzenić tej narodowej cechy.O ile zazdrość , narzekanie, pijaństwo uważam za margines polaczków to sprytu nie można na odmówić.

Kiedy aparatura urzędnicza , przysłowiowo, doi obywateli jak krowy mleczne, wtedy uruchamia się instynkt przetrwania ludzi zamieszkujący kraju nad Wisłą. Jak tu wykiwać osobę siedzącą za biurkiem, co dać, jak udobruchać. Również zdolność naginania prawa, dziurawego jak ser szwajcarski, i uzyskiwania sporych profitów. Prawdziwa sztuka. Niedługo zaczniemy prześcigać Żydów w swej przebiegłości.

Można powątpiewać, ale wsłuchując się w rozmowy na ulicy, nie sposób by uszy nie wyłapały co jak załatwić w urzędzie. Czasem zasłyszymy darmową poradę prawna czy wręcz instrukcje wypełnienia jakiegoś formularza. Polacy żyją problemami, które stawia im państwo. Regulacje przyczyniają się do cwaniactwa. Prawo dla ludzi to dziś pustosłowie. 

Nie mam nic do sprytu. Wiele razy pozwala wykaraskać się życiowego bagna, jednak stosowane ciągle i w każdym aspekcie życia, a szczególnie przeciwko komuś, wyrywa strzępy moralności. Nie budzi wstrętu jałmużna w postaci 500 plus na dziecko (rząd pożyczył na ten cel 20 mln), coraz wyższe podatki oraz dokładanie kolejnych. Brak obrzydzenia przed urzędasami, któremu trzeba się pokornie uniżyć, by otrzymać kawałek koryta z tego chlewu. Trzeba jakoś żyć.

Moje nierozsądne decyzje wprowadziły mnie wir swoich następstw i postawiły przed patowym rozstrzygnięciem. Przedobrzyłam z cwaniactwem i próbuje wyjść z parszywego położenia z twarzą, czyli z godnością i jakimś strzępem moralności, bo poprzednie czyny o tym nie świadczą. Za organ doradzający służy mi teraz cudzy spryt, a grozi bardzo wiele nieprzyjemności. Nikt jednak nie podniósł słowa na temat czy to jest aby do końca uczciwe. Z samym sobą. Nie, uznano za docelowe nie sprzeciwiać się rzeczywistości. Warunki zmuszają nas do upadku i zamordowania tego zachomikowanego strzępu etyki? No tak, po cóż pytam, jeśli wiem, że tym godnym postępowaniem żołądka nie napełnię. Jednak cholernie źle się z tym czuje. Nie jestem święta, ale czy muszę stać się wcielonym diabłem? Wybór miedzy młotem, a kowadłem. Wybrać trzeba. Zawsze w takich chwilach przypomina mi się opowiadanie "Mniejsze Zło" A. Sapkowskiego.
Zło to zło [...] Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne, a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wole nie wybierać wcale.
Szkoda, że brak wyboru też do niczego nie prowadzi.

Tak się zastanawiam, czy to może być jakaś choroba? Zmieniać świat, który jest niezmienny, ale i kruchy. Pozostaną tylko okruchy, a życie zgaśnie jak świeca pozostawiona w kloszu bez tlenu. Czy warto mieć w sobie jakieś zasady? Tego nie wiem. Rzeczywistość krzyczy, że nie. Brak profitów. To dlaczego tak boli? Tak nienawidzę tych życiowych cwaniaków? Bo maja lepiej? Pewnie tak. Bo mi się nie udało? Eh, szkoda nawet odpowiadać na to pytanie.

Te spostrzeżenia i pytania nie są niczym nowym. Możliwe, że nie tylko mnie dotyczą takie rozterki. Moralność to przecież  nie tylko przestrzeganie prawa czy norm społecznych, ale również powiedzenie sobie w duchu nie kradnę czy nie zabijam, nie dyryguje, nie poniżam.

Życie to nie dekalog sztywnych zasad, który ogranicza się do dziesięciu zasad. Trzeba czegoś innego, leżącego głęboko w naszej podświadomości, jednak nie powinny być to kajdany zakładane bezrozumnym zwierzętom, bo brak moralności nas tak nie określa? Jako bezgłowie istoty udające egzystencje? Mogę tylko wzruszać ramionami. Pozwalamy często sobie na to nie wyciągając wniosków, tylko topimy się w bagnie. A ja przystaje i wpatruje się w obraz za mną, który prowadzi donikąd. Może to błąd. Może.

Jestem leniwym ciulem, ale mam klawiaturę niemiecką i nie chce mi tego przeglądać, bo tekst napisany x czasy temu w zeszycie, poza tym mam do pracy na rano. Elo, hejtujcie w komentarzach.
Chyba zmienię szablon.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia