5 sierpnia 2016

Zabij się, zabije się



Nadal jest skwar, duchota i burze. Spierdolona społecznie pogoda. Mam nadzieję, że się zabije. Tak jak ja. Na moim froncie bez zmian, bo gorzej już nie będzie, chyba. Zresztą co może być bardziej upokarzającego od nowej książki, pachnącej świeżością, zbombardowane przez wodne pociski z rozerwanej chmury. Niech to szlag i moje biedne czterdzieści złotych. Mam przynajmniej co opłakiwać po kupnie 50 twarzy Greya.

Jednak do rzeczy. Zabij się. Tak po prostu, bo w sumie to czemu by nie. Nawet bardzo chętnie. Stop, ale tak nie wolno.

Same bzdety, co nie? Nie raz przeglądając blogerskie grupy na facebooku natrafiłam na tematykę samobójstwa. Najczęściej młode dziewczynki chciały przekazać jak to samobójstwo jest be i nie można tego zrobić, bo przyszłość, kariera, dzieci, rodzice, ubrania, hajs, kosmetyki, samochody i cokolwiek chcesz.

A ja mówię właśnie zabij się. Jak ktoś zapragnie ukrócić swój żywot, to żaden post na blogu czy też biedablogu, tak to ja, nie powstrzyma takiego osobnika. Nie jestem psychologiem, najprawdopodobniej nie mogłabym pomóc takiej osobie, a nawet ją bardziej upewnić zamiarze dokonania tejże zbrodni na sobie. Jakby nie było, to po dziś dzień rozważam opcje serdecznego sznura na szyję. Nie widzę żadnego racjonalnego powodu, aby kogokolwiek powstrzymywać, ba nawet nie czuje się zobowiązania, powiedzenie "weź, nie warto". To powiedzonko akuratnie pasuje do oceny mojego życia. jednak uważam za niestosowne do zachęcania takiej osoby. Autonomia takiej decyzji, w moim odczucia jest bezdyskusyjna. To nie jest przekonanie do kredytu, rozwodu czy rzucenia kogoś. Życie jest jedno. Na tym polega jego kruchość. Niepowtarzalny ludzki wyczyn. Życie.

Co jednak, kiedy to zaczyna być męką? Wciskać sobie kit, że są inny co maja gorzej? Bo masz przecież dla kogoś żyć? Oba pytanie powodują rozwój raka. O pierwszym trudno cokolwiek powiedzieć. Kiedyś usłyszałam, że można pomyśleć o świecie jak teatrze cierpienia i rozpaczy. Wyjątkowo adekwatne do sytuacji. Drugie jest istotniejsze. Nie da się zmusić człowieka, aby istniał jako byt samodzielny, więc czy bliscy mają prawo uzurpować sobie zakaz dla samobójców? Raczej nie, ale nie wiem. To raczej moja opinia. Często przecież słyszy się o sensie życia, ale co, kiedy nie da się go pokazać? Pchać swój wózek z węglem, będąc przekonanym, że i tak spadnie?

Niby da się zmusić. Tylko po co?

Ah, ale ja ostatnio jestem... Nie, po prostu nie chce żyć ostatnio.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia