14 października 2016

Kim jestem?


Dzieciom zadaje się pytanie, kim chcą być. Nie służy to planowaniu brzdącowi kariery, ale raczej otworzenie wyobraźni na szersze wody. Potem mocniejsze czy słabsze bodźce kierują na przynajmniej poprawną ścieżkę kariery. Tak  jest u tych, którzy potrafią słuchać.

Przy dobrym rosole wysłuchałam stos argumentów, abym się poprawiła i zdobyła jakikolwiek zawód, oczywiście stosując najbardziej uwielbiany przez rodziców chwyt, porównania. Analizuje każde słowo, które padło. Może była nuta troski i niepokoju o ewentualne przyszłą egzystencje, ale więcej złości oraz niezadowolenia, że nie spełniłam oczekiwań. Mam świadomość, iż nie da się wszystkich zadowolić, ale priorytetem powinnam być ja. A nigdy nie jestem.

Nie wiem co inni ludzie o mnie myślą, jak oceniają, chodź życie nauczyło mnie, że raczej nic pozytywnego. Raczej uważają mnie za brzydką istotę, z czym się zgadzam. Moja aparycja jest niewyjściowa, przy czym nie mam wstrętu spojrzeć w lustro na swoją gębę i maskować niedoskonałości tworząc za pomocą podkładu, konturowania i rozjaśniania nowe twarzy i później dziwić się, że wyglądam zupełnie inaczej. Jak dwie różne osoby.

Osobowości nie ukryjesz. Ogólnie aspołecznym ludziom żyje się źle. Wszędzie przecież, gdzieś otaczają nas jednostki, które potem tworzą grupę. Zawsze miałam chęci być poza wszystkim. Bezstronnie i bez zbędnych emocji spoglądać na świat. To dziwne, przecież jestem pierwsza, kiedy do skrzywienia się, skrytykowania jak pójdzie coś nie tak. Jestem surowa wobec siebie. Nie wybaczam, nawet sobie, jednak ignoruje bardzo wiele. Ignoruje, aby nie oszaleć od nadmiaru myśli i chaosu spowodowany nimi.

Niespełnione marzenia ranią boleśnie, bo zawsze niczym zadra pojawia się w umyśle, że mogłabym być ja, wymarzony genialny kardiochirurg. Chociaż z drugiej strony, szczerze mówiąc, nie mam takich umiejętności by to osiągnąć. Pomijam już wady jakie posiadam, z lenistwem na czele. Po prostu są rzeczy nieosiągalne. Jednak wiele kolorowych reklam wciska kit, że możesz. Niekoniecznie.

Z drugiej strony użalanie niczego nie zmienia i pogrąża w wiecznej rozpaczy o swój, ale na szczęście jest śmierć. Jedyne wybawienie od tego beznadziejnego świata.

W gruncie rzeczy nie mogę nic pozytywnego o sobie powiedzieć. Nie jestem typem lubianym. Ba! Nawet Nie chce, bo powoduje to aktywacje wirówki i przemielenia mózgu jak u typowej Grażyny. Podziękuję, wole swoje spierdolone. Trochę czuje się jak bez tlenu, ale to wynika z braku poczucia wolności. Od zawsze wyczuwałam opór w moich działaniach. Przejawy zabrania godności są najczęściej spowodowane przez drugiego człowieka, który tworzy chiński mur dla naszych działań. Nie znoszę takich sytuacji, zresztą jak ludzi ograniczających w jakikolwiek sposób moje działania. Bo kim są aby decydować o moim żywocie? Marnym pyłem, tak jak ja.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia